poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 8.

~~Oczami Mack~~

Obudził mnie dziwny dźwięk, coś jakby hm... Kosiarka? A może traktor? Ale... Skąd w Londynie traktor?! Postanowiłam chwilę poczekać, ale dźwięk nie ustawał. Szybko poderwałam się do pozycji siedzącej. Niestety, od razu odczułam skutki wczorajszej imprezy i bezwładnie opadłam z powrotem na poduszkę. Swoją drogą, ten materac był jakiś inny. Jakby... nie mój? Uspokajając na chwilę młot pneumatyczny w mojej głowie podniosłam się jeszcze raz, tym razem o wiele ostrożniej. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po... całkiem obcym pokoju?! Tajemniczy dźwięk sprawiał, że moja irytacja narastała z każdą sekundą. Gdzie ja do cholery jestem, na jakiejś jebanej wsi?! Powoli wstałam z łóżka z zamiarem rozejrzenia się po tymczasowym miejscu pobytu. Zrobiłam jeden krok i potknęłam się o coś.
-Auć!- syknęłąm leżąc na podłodze. Irytujący dźwięk nagle ustał, za to usłyszałam znajomy głos
-Mack?! Co ty robisz na podłodze?!
-Stul pysk Tomlinson- warknęłam- Musimy się stąd wydostać.
Szatyn zaczął chichotać, po czym wyjąkał
-Ale... To... My... Jesteś w moim domu Mack
Wiedziałam, że chce powiedzieć coś jeszcze, ale zamilkł na widok morderczego spojrzenia, które mu posłałam.
-Chodź, idziemy coś zjeść. Strasznie zgłodniałem- krzyknął z entuzjazmem i wyszedł z pokoju. Chcąc nie chcąc powlekłam się za nim, no bo w końcu to on tu mieszka i wie, gdzie co jest. Mam tylko nadzieję, że Harrego tu nie ma. Niestety, czekała mnie przykra niespodzianka. Mianowicie, pan "Ja jestem gwiazdą, więc mogę olać przyjaciół a potem udawać wielką skruchę" Styles smażył naleśniki.
-Dzień dobry- uśmiechnął się- głodni? chcecie naleśniki?
-Żebyś mnie otruł?! Nie jestem aż taka głupia, zdradziecka świnio!
-Mackenzie...-westchnął kretyn- Ile razy mam cię jeszcze przepraszać?
-Twoje przeprosiny są mi w tym momencie potrzebne jak dziwce majtki. Jak dla mnie, to równie dobrze możesz sobie w cztery litery wsadzić to beznadziejne "przepraszam", bo wiem, że tak naprawdę nie jest ci ani trochę przykro. Mówisz tak tylko po to, żeby nie wyszło na to, że jesteś skurwielem bez sumienia, który myśli tylko o sobie i spełnia marzenia kosztem przyjaciół. Jeśli już chcesz odstawiać taką szopkę to przepraszaj Nikki, bo to ona płakała jak ją olałeś, to ona nie spała w nocy bo martwiła się, że coś ci się stało, to ona nie wychodziła z domu, bo popadła w depresję, rozumiesz?! ONA, nie ja! Dla mnie jesteś nikim. -odwróciłam się i chciałam opuścić pomieszczenie, ale nie dałam rady. Zobaczyłam zapłakaną Nikki stojącą w drzwiach.
-Ach tak, jeszcze jedno- podeszłam do bruneta i zamachnęłam się trafiając pięścią w jego szczękę. Szybkim krokiem wyszłam z kuchni. Nie dane mi jednak było opuścić dom, bo na korytarzu zderzyłam się z jakimś blondynem.
-Patrz jak łazisz patafianie- warknęłam. Chłopak spojrzał na mnie, chyba trochę wystraszony, i uciekł do kuchni.
-Mack- usłyszałam głos przyjaciółki- Mack, coś ty najlepszego zrobiła?!- blondynka złapała mnie za ramię, jednak szybko strąciłam jej rękę.
-Uświadomiłam temu debilowi do czego doprowadził.
-Nie musiałaś mu tego mówić Mack. A już na pewno nie musiałaś go uderzyć.
-Oh, zajebiście! Czyli teraz będziesz go bronić?!
-Mack, on jest naszym przyjacielem....
-Był... Cholera, dlaczego ty jesteś taka naiwna?! Myślisz, że naprawdę będzie chciał się z tobą znowu przyjaźnić?! Przejrzyj na oczy idiotko, bo kolejny dupek chce się tylko tobą zabawić!- zobaczyłam, że w kącikach jej oczu zbierają się łzy, i wtedy zrozumiałam, że przesadziłam.
-Nikki, przepraszam- westchnęłam- Ja nie chciałam...
-Ale powiedziałaś to- odpowiedziała kręcąc głową z niedowierzaniem. I w tym momencie z kuchni wyszedł zdezorientowany Zayn.
-Mack, co tu się dzieje?! Dlaczego Harry pluje krwią, Nikki płacze, Louis leży na podłodze, a Niall siedzi wystraszony pod stołem?
-Zapomniałeś o debilu który skacze przy telefonie jakby miał wiewiórkę w gaciach- wskazałam ręką na chłopaka.
-Ach tak, Liam...On po prostu tak ma- zaśmiał się mulat- A więc? Co tu się stało?
-Styles oberwał bo mnie wkurwił, Louis pewnie się z tego śmieje, Nikki płacze bo powiedziałam trochę za dużo, a ten blond padalec po prostu plątał mi się pod nogami, więc najzwyczajniej w świecie na niego nakrzyczałam. -wyjaśniłam na jednym tchu.
-Wow, zaczynam się ciebie bać- uśmiechnął się chłopak
-Spokojnie, ty jesteś bezpieczny. Do czasu...- zaśmiałam się złowieszczo
-Koniec wygłupów- Na środku korytarza stanął ten od telefonu. Jak mu tam było? Logan? Whatever...- Styles, Tomlinson, Horan, Malik, do mnie! Zapomnieliśmy o wywiadzie!
- O kurwa!- wyrwało się Zaynowi. W ciągu dosłownie kilku sekund w całym domu zapanował istny chaos. Pięć minut później już się żegnaliśmy. Pierwszy szedł Harry. Niestety (dla niego oczywiście) moja złośliwość wygrała i przez zupełny przypadek wysunęłam nogę, na skutek czego loczek leżał na betonie za drzwiami. Ojjj, jakże mi przykro...
Później przebiegł obok mnie ten blondynek. Swoją drogą, zapierdalał jak niewyżyty chomik wyścigowy...WHAT?!
Następny był Zayn poganiany przez Logana. Cmoknął mnie w policzek, po czym został wypchnięty z domu.
-Zakochana para!- śpiewał Louis, który wychodził jako ostatni.
-Goń się, Tomlinson- wytknęłam mu język.
-Jasne, jasne- prychnął- A wy dwie macie się pogodzić. Milutkiego dnia życzę.
Po tych słowach ze złowieszczym wyszczerzem na mordce zamknął drzwi.
-Siedź tu- nakazałam Nikki- Ja spróbuję wyjść, okno w kuchni chyba było uchylone.
Poszłam do kuchni i z małą pomocą łomu (za cholerę nie wiem skąd on się wziął w kuchni) udało mi się otworzyć okno. Swoją drogą, po co im kuloodporne szyby?! Dłużej się nie zastanawiając wyskoczyłam na zewnątrz i pognałam w stronę...MURU?! Serio kurwa, gwiazdeczki mają za dużo kasy?! Szłam wzdłuż...ogrodzenia? Ta...chyba można to tak nazwać, ąż dotarłam do furtki. Żelaznej furtki otwieranej na szyfr i zabezpieczonej drutem kolczastym. Seriously man?!
Jakim imbecylem trzeba być żeby wymyślić coś takiego?!  Teraz już mocno zdenerwowana wróciłam pod dom i z impetem kopnęłam w drzwi, które- o dziwo- natychmiast się otworzyły. Nikki zaczęła chichotać.
-Trzeba było je od razu z buta potraktować, a nie bawić się w włamywacza i wyskakiwać przez okno.
-Zamilcz, zanim moja ręka uciszy cię na wieki- warknęłam i poszłam schodami na górę. Zayn, Liam, Louis, Niall...Oo, Harry! Uśmiechnęłam się z satyfakcją widząc tabliczkę na drzwiach. W mojej szatańskiej główce uknuł się szatański plan. Otworzyłam drzwi, po czym weszłam do pokoju. Była to dość schludnie urządzona sypialnia. No tak, przecież Hazzuś zawsze był pedancikiem. Na szafce nocnej stało zdjęcie przedstawiające naszą trójkę. Doskonale pamiętam dzień, w którym je robiliśmy. Było to dwa lata temu, dokładnie miesiąc przed jego wyjazdem. Byliśmy nad jeziorem, a zdjęcie zrobiła nam staruszka, którą wtedy zaczepiliśmy. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wspólnie spędzonych chwil. Przez moment byłam nawet w stanie mu wybaczyć i sprawić, by wszystko było jak dawniej. Kogo ja próbuję oszukać ?! NIGDY NIE BĘDZIE JAK DAWNIEJ... Naszej przyjaźni już nie ma. Dla mnie przestała istnieć wraz z momentem, w którym Nikki pierwszy raz płakała przez niego, czyli osiem miesięcy po wyjeździe tego koczkodana.W tamtej chwili, widząc ją tak zdruzgotaną i pozbawioną chęci do życia zrozumiałam dwie rzeczy. Pierwsza- nigdy więcej nie pozwolę jej skrzywdzić, i druga- Nikki czuła do Harrego coś więcej niż tylko przyjaźń. No to teraz ci się odwdzięczę, Haroldziku... Jak w transie zaczęłam otwierać wszystkie szafki i szuflady, po drodze je opróżniając. W szafce nocnej znalazłam pistolet na wodę napełniony sztuczną krwią. Mój geniusz umysłu natychmiast podpowiedział mi, co powinnam zrobić. Stawiając koślawe litery wykreśliłam całkiem niezły napis 'Znajdę cię'.
Poczułam się jak jakaś Samara, czy coś... Ta... Zadecydowanie za dużo horrorów. W pełni usatysfakcjonowana z efektów mojej  ciężkiej pracy opuściłam pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. Mam nadzieję, że czegoś cię to nauczy Harry. Nie zadziera się z Mackenzie Anne Williams.

♥♥♥
Tak więc... Witam po baaaaaardzo długiej przerwie. Powodem jest... cóż, nie oszukujmy się, moje lenistwo xD Przepraszam ;cc
Rozdział nie pojawiłby się gdyby nie truskawka, która męczyła mnie tak długo, aż w końcu... JEST!!! UDAŁO SIĘ!!!
Kolejny rozdział postaram się dodać szybciej :D
Stra3berry, twoja kolej :* ~~Szokolatte