piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 7.

~~Z perspektywy Nikki~~

Przekraczając próg w moją twarz uderzył podmuch klimatyzowanego powietrza. Rozejrzałam się po doskonale znanym mi wnętrzu galerii i ruszyłam w pierwszym, lepszym kierunku oglądając się po wystawach kolejnych sklepów. Nie mogłam już dłużej siedząc tak bezczynnie, sama w domu. Jest mi strasznie ciężko, zwłaszcza, że wiem, że popełniłam ogromny błąd okłamując Mackenzie. Znając ją, to pewnie jeszcze długo nie będzie chciała mi wybaczyć...
Niespodziewanie mój wzrok trafił na ułożone za szybą jakiegoś kiosku gazety. Automatycznie poprawiłam część mojego tzw. incognito, czyli ciemne okulary oraz fullcapa spoczywającego na mojej głowie. No co? Nie wiedziałam czego się mogę spodziewać po prasie itp. więc postanowiłam zostać tym bardziej anonimowa. W szkole jak na razie jeszcze nie gadają , ale jak to mawia moja mama: "Nigdy nic nie wiadomo".
Rozejrzałam się jeszcze wokół i weszłam do sklepiku by przyjrzeć się lepiej obiekcie, który mnie zainteresował. Na większości okładek magazynów znajdował się blondyn z najbardziej wychwytywanego boysbandu ostatnich lat i nikomu nieznana zagubiona blondynka w ciemnych Ray-Banach. W dodatku trzymający się ręce. Wiecie już o kim mowa?
Na domiar złego nagłówki mówiły same za siebie :


"KOLEJNY CZŁONEK ONE DIRECTION ZAJĘTY? "

"CZYŻBY NIALL HORAN MIAŁ NOWĄ DZIEWCZYNĘ?"

"NOWA LASKA HORANA! FANKI MOGĄ BYĆ ZAZDROSNE…(zdjęcia) "

"KIM JEST TAJEMNICZA PIĘKNOŚĆ OD NIALLA Z ONE DIRECTION ?"

i tak dalej, i tak dalej...


Tak, może i mam nierówno pod sufitem, bo jakaś ich fanka na moim miejscu pewnie skakała by z radości, że jakiś szmatławiec określił ją jako 'piękność' i że wszyscy teraz mogą zobaczyć jak to blisko jest z takim gwiazdorem światowego formatu...ale nie, nie, nie! Przecież my nie jesteśmy razem....no, może to tak wygląda...ale do jasnej ciasnej dlaczego piszą tak jakby to było na 100% pewne? Prawda, Niall sam mnie ostrzegał, ale nie sądziłam że to tak szybko pójdzie w świat i w ogóle. Dla nich to tylko praca, a przez takie denne ploty pokłóciłam się z przyjaciółką. Nie mówię oczywiście, że sama nie jestem po części winna. Lekko nerwowa przekartkowałam kilka egzemplarzy skupiając się na "naszym" temacie. Mam chociaż nadzieję, że nie znaleźli jeszcze moich danych osobowych. Niestety, stwierdzenie "Nadzieja matką głupich" okazało się w tej sytuacji słuszne. I co teraz? Pod wpływem impulsu zaczęłam przewracać wszystkie gazety z moim wizerunkiem na tylną okładkę, ignorując spojrzenie starszej sprzedawczyni, która z niepokojem przyglądała się moim poczynaniom.
Po skończonej czynności już można by określić, że (w mniejszym stopniu, ale) usatysfakcjonowana,  bez konkretnego celu zaczęłam się rozglądać po półce z książkami. Zagłębiłam się w czytaniu opisów kilku przypadkowo uchwyconych w ręce lektur zupełnie nie podejrzewając, że za mną może stać pewna osoba śledząca mnie przez cały ten czas wzrokiem. Chyba wyobrażacie sobie moją reakcję gdy odwróciłam się i me oczy ujrzały mężczyznę w ciemnych okularach, z kapturem i fullcapem (który swoją drogą był praktycznie taki sam jak mój) na głowie ?!
-Hej Co..eghem- odkaszlnął i zaczął jeszcze raz zmienionym głosem, a ja automatycznie zaczęłam mu się bardziej przyglądać, próbjąc dopasować elementy układanki- Witaaj, cóż to taka zacna dziewoja porabia w takim miejscówie samiutka jak ten palec? - dokończył z jakimś śmiesznym akcentem doprowadzając tym  samym  podniesienie się lekko zarówno moich jak i jego kącików ust lekko do góry.
- Moment... - zagestykulowałam palcem wskazującym chcąc przekazać, że coś analizuje - ..powiedziałeś Cola ?
- Nieee..- znowu przemówił swym pierwotnym głosem, który tym razem już rozpoznałam. Jakby na potwierdzenie moich tez dostrzegłam wystające spod jego czapki loki. Lecz ten widocznie cały czas wolał ciągnąć te jego gierkę - ...eghem to znaczy co pani przez to...
- Harry, skończ już. Wiem, że to ty - pstryknęłam go w nos, a ten ucieszony odetchnął teatralnie - Ale właściwie co ty tu..jak po co masz….  – zaczęłam się jąkać, nie mogąc się wysłowić, aż mignął mi przed oczami jeden obraz  i straciłam (i tak już minimalny) entuzjazm-  ehh…przepraszam –wypuściłam negatywne powietrze z płuc.
- Cola… wszystko dobrze?  Za co ty mnie niby przepraszasz hm..?  – spytał mnie robiąc zdziwioną, a jednocześnie zatroskaną minę. Nie uzyskał żadnych odpowiedzi z mojej strony, gdyż na chwilę odleciałam do świata moich przemyśleń.

 Nie chce mu głowy zawracać moimi problemami, moimi BŁĘDAMI. Doskonale wiem, że nie zachowałam się  fair , zamiast powiedzieć od razu nawet najbardziej bolesną prawdę. A najgorsze jest to , że okłamywałam ją zupełnie tego świadoma. Tak szczerze, to nawet nie dziwię się jej reakcji. Myślę, że tu nie chodzi o samo spotykanie się z Harrym, tylko brakiem zaufanie. Nie jestem dobrą przyjaciółką. – Ejejej…..co ci? – głos loczka przywrócił mnie żywych.

- Mi? Nic… - Super. Teraz okłamuj następnego.

- Uhh..Nikki. Mnie nie oszukasz… gdzie twój zarażający uśmiech co? – wyciągnął dłoń w moją stronę i położył ją na moim ramieniu delikatnie go rozmasowując.

- Co jak co, ale przebranie to masz niezłe – zachichotałam lekko nerwowo.

- Ty mi tu nie zmieniaj tematu. Właśnie... dlaczego w ogóle masz na sobie te okulary i kapelusz ? – Fakt. Jesteśmy w zamkniętym pomieszczeniu. I tak tego nie zdejmę, boję się ...a przecież Harry też ma na sobie okulary i ?

- No..bo…. jaa….umm…- westchnęłam ciężko. Wzięłam do ręki wcześniej odwrócony magazyn i wcisnęłam mu do ręki stroną okładkową w jego kierunku. Reakcja Harrego była co najmniej dziwna. Wyglądał jakby się zawiesił. Powaga. Po jakiś 30 sekundach gapienia się na niego utkwiłam swój wzrok w sklepowej podłodze, nerwowo stąpając z nogi na nogę. Po jakichś 2 minutach znowu się odezwał :

- Nikki…. Popatrz na mnie – podniósł mój podbródek zdejmując przy tym swoje okulary z nosa. W wyniku tego, jego intensywnie zielone tęczówki przeszywały mnie na wskroś, i nie ważne czy moje same były przysłonięte. – To ja powinienem  przepraszać … chodzi o Mack prawda? Nie powiedziałaś jej, a dowiedziała się z tego szmatławca ? – kiwnęłam tylko potwierdzająco głową – Ja..nie wiedziałem kompletnie o tej okładce. Od rana byłem tylko w studio, a żaden z nas już dawno nie czyta tych gówien. Niall też o tym nic nie mówił. To moja wina… - zwiesił głowę a ja bez zawahania się do niego przytuliłam i zaczęłam mówić do ucha:

-Nie Hazz… to tylko i wyłącznie moja wina. To ja ją okłamywałam. I to ja dałam się złapać paparazzi a potem utknęłam w jakimś pomieszczeniu gospodarczym z Niallem. A dzięki komu się wydostaliśmy ? – Curly uśmiechnął się do mnie słodko ukazując dwa wgłębienia w policzkach. – A jakbyście nas nie odnaleźli to by dopiero było…  - Tak. To właśnie chłopacy nas znaleźli. Nie pytajcie jakim cudem bo sama nie wiem. Grunt, że wreszcie się stamtąd uwolniliśmy.

- Ale odnaleźliśmy i nie powinnaś się zamartwiać, bo gdybym nie był takim debilem i postarał się bardziej żeby nasz kontakt nie urwał to wszystko było by.. – chciałam mu przerwać ale mi na to nie pozwolił – …w porządku. Yy..- ściszył lekko głos-  wiesz, może pójdziemy do mnie i tam spokojnie pogadamy ? -  pokazał mi wzrokiem na wspomnianą już nieco wcześniej  starszą sprzedawczynię za ladą która teraz czerpała dużą przyjemność z bezwstydnego przyglądania się (i podsłuchiwania) naszej konwersacji.

- Um… OK. W sumie Mackenzie i tak gdzieś wyszła …

~~Harry~~

Przekręciłem klucze w zamku i otworzyłem drzwi wpuszczając kulturalnie blondynkę przed sobą.  W domu było dziwnie pusto. Najwidoczniej Nikki też to zauważyła, bo po chwili zapytała:

- A gdzie wszyscy ?

- Hm…Li z Niallem mieli pojechać dać jakiś wywiad, ale gdzie wywiało Zayna i Louisa …nie mam pojęcia. – wyjaśniłem i pomogłem jej zdjąć płaszcz, żeby potem udać się do salonu.

- Siadaj… zrobić coś do picia?- zrobiłem krok w przód lecz chwilowo się zatrzymałem- Gorąca czekoladę z .. odrobiną mleka tak? – przypomniałem sobie jej ulubiony napój na takie dni jak ten ,mrużąc przy tym oczy i kierując wskazujący palec na dziewczynę.

- Hahh..jeszcze pamiętasz.. – uśmiechnęła się tak jak to lubiłem najbardziej, co odwzajemniłem.

- No a co byłby ze mnie za przyjaciel jakbym nie pamiętał- puściłem jej oczko i zniknąłem za progiem kuchni. Z wypełnionymi kubkami ruszyłem z powrotem do salonu. Nikki bezwiednie patrzyła na widoki za oknem.
-Proszę - powiedziałem stawiając napoje na blacie tym samym wyrywając ją z jakichś głębokich przemyśleń.
-Dzięki.. - wzięła ostrożnie kubek w swoje drobne dłonie  i zaczęła dmuchać aby odrobinę ochłodzić kakao, aby nadało się do wypicia.
- To co... opowiesz mi jak dokładnie to było? - dziewczyna pokiwała nieznacznie głową na "tak"
Z każdym jej słowem w opowiadaniu czułem się coraz bardziej winny. Nie chcę, żeby Nikki była przeze mnie smutna, nie chce być powodem jej smutków. Ja chcę wywoływać u niej uśmiech od ucha do ucha i żeby te magiczne iskierki tańczyły w jej błękitnych oczach. Naszej rozmowie niestety przeszkodził w pewnym momencie dzwonek mojego telefonu. Rzuciłem szybkie 'sorry' i odebrałem połączenie od Zayna (bo to jak się okazało on dzwonił)..
-Hallo? Harry?
-Co jest stary?
-Hah...zrymowało nam się...Harry-Stary hahahhahah. A tak serio to... mam problem. A dokładniej dwa problemy, którymi jest dwoje zalanych w trzy dupy osobników.
- Co?- wyrwałem z opóźnieniem rozumiejąc jego słowa -Gdzie jesteście? - blondynka zerknęła na mnie lekko zaniepokojona.
- W taksówce... zaraz będziemy pod domem
- Okej. Zaraz wyjdziemy - w czasie oczekiwania na odpowiedź przekazałem bezgłośnie Nikki, że później jej wyjaśnię
-Wyjdziemy? To znaczy Niall i Liam już wrócili?
- Niee..Nikki jest ze mną - uśmiechnąłem się pod nosem, lecz ona nie mogła tego zauważyć gdyż była zaabsorbowana bawieniem się swoimi palcami.
- Aaa...to nawet dobrze bo... -nie dane było mu dokończyć, gdyż nagle przerwał mu krzyk Louisa:
- Zobaczcie jakie fajerwerki! Aww....a tam był różowy !
- Różowyy ? Gdzie? Daj popatrzeć !! (...)- Czekaj...czy ja się nie przesłyszałem? To była Mack?
Łohoho... to się będzie działo. Nie widząc sensu przysłuchiwania się dalej ich procentowej głupawki przerwałem połączenie i schowałem aparat na swoje stare miejsce cały czas będąc oszołomiony zaistniałą eghem...sytuacją. Moje rozszerzone gałki oczne utkwiłem w siedzącej naprzeciwko blondynce, która z zaciekawieniem czekała na wyjaśnienie tej jakże interesującej rozmowy. W końcu żeby nie wykorzystywać jej cierpliwości zabrałem głos:
- Em... mamy misję.

~~Z perspektywy Nikki ~~

Taksówka zatrzymała się na podjeździe niedługo po tym jak po nałożeniu na siebie kurtek (i wyjaśnień Harrego co się tak właściwie stało) wyszliśmy z willi chłopaków. Po chwili tylne drzwi auta otworzyły się z hukiem, a zza nich wyłonił się nie kto inny jak Malik. Mulat rozejrzał się wkoło, a kiedy jego wzrok napotkał nasze postacie na jego twarzy pojawił się wyszczerz ( dla obcego mógłby się wydać odrobinę pedofilski), a jego ręka wykonała proste ruchy w prawo i lewo, czyli w skrócie: pomachał nam. Wymieniliśmy z Harrym lekko oszołomione jego beztroskim humorkiem spojrzenia i zdecydowaliśmy się podejść do chłopaka, który w tym momencie płacił kierowcy za bezpieczne przetransportowanie.
Przeszkodziły nam natomiast drzwi, które o mały włos mnie nie uderzyły. Tym razem z wnętrza samochodu próbowała wydostać się ... Mackenzie. Przez pewną chwilę "lekko" zaskoczona obserwowałam do jakiego stanu się ona doprowadziła, gdy chłopacy próbowali ją wyciągnąć z pojazdu. Cały czas ze zwieszoną głową pokuśtykała pod ramię z Zaynem (co swoją drogą nie było zbyt bezpiecznym posunięciem, bo on też nie był w zupełności trzeźwy) w kierunku drzwi frontowych. Nam pozostał Louis. Nie było to aż tak trudne (jak z początku się wydawało) zadanie - jego organizm zdążył się chyba już ciut uodpornić na procenty we krwi. Niepokoiły mnie tylko jego zawzięte mamrotania o ... jednorożcach ?! 

Zayn z Mack okazali się czekać  na nas przed wejściem gdyż lokowany jako jedyny w tej chwili posiadał klucze (małpy zapomniały) którymi wcześniej zamknął dom. Po wejściu do mrocznego (ze względu na porę dnia) wnętrza kliknęłam na włącznik światła , a wtedy... jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nasi pijacy po prostu...O Ż Y L I.
To co było później, działo się w takim tempie, że nawet nie wiem czy nadążę z opowiadaniem, ale spróbuję... a więc....

Louis raptownie wyrwał się z naszego uścisku i popędził gdzieś na górę, unosząc obie ręce do góry i wrzeszcząc przy tym, że panuje jakaś "inwazja jednorożców". Mackenzie natomiast zaczęła uparczywie gapić się na Harrego. Chociaż nie: ona go po prostu MROZIŁA wzrokiem. A po chwili swoje spojrzenie przerzuciła też na mnie i zaczęła 'latać' nim między naszymi osobami z prędkością światła, aż w końcu zakręciło jej się w głowie i od upadku w porę uratował ją Zayn (dość wytrącony z bardzo zajmującego zajęcia jakim było macanie swojej fryzury, które on by podejrzewam, że nazwał układaniem ). Na nieszczęście ze schodów właśnie wyskoczył szatyn , który za późno zaczął hamować i wleciał na parę powodując stoczenie się całej trójki na podłogę. Miotła i mop, czyli przedmioty które pasiasty zdążył znieść z piętra razem z nimi. Lecz na krótko, bo po oprzytomnieniu (jeśli to tak można nazwać) bohaterowie całego zamieszania pochwycili je w swe łapska:
Louis - miotłę spontanicznie włożył sobie miotłę między nogi głośno tłumacząc, że tak będzie mu łatwiej wykurzyć wcześniej już wspomniane magiczne stworzenia z całego budynku.
Mack - mop, którym w tym momencie zaczęła naparzać Harrego po głowie. Biedactwo nie miało się nawet jak bronić (chociaż razem z Zaynem próbowaliśmy jakoś mu w tym pomóc) przed zamachem brunetki. Ta wydawała się być bardzo rozbawiona sytuacją w jakiej nas postawiła. Kiedy wreszcie udało nam się wyrwać zabójczy przedmiot ta bez większego zawahania wzięła wazon z kwiatami stojący dotychczas na pobliskiej komodzie. Gdyby nie (o zgrozo) pewnego rodzaju przytomność mulata, który w porę wyciągnął z dłoni przedmiot Harry mógłby dostać urazy głowy. Mimo że to się na szczęście nie stało woda z kwiatów zdążyła spłynąć na loki bruneta, który krzywiąc się próbował zatamować wodospad utrudniający mu zdolność widzenia. 
- Mack?! Dlaczego to zrobiłaś ?! - krzyknęliśmy równo z Zaynem będąc w takim samym osłupieniu jej zachowaniem. Ta jednak nie zrozumiała wagi prawdopodobnych rezultatów jej niedokonanego czynu.
- Co? A too..hihehhie... miał jednorożca na tej gwiazdorskiej główce to pomyślałam hihi... - tłumaczyła dziwacznie się podśmiechując i mrugając oczętami niczym niewiniątko. Popatrzeliśmy na nią ( bez Louisa dość mocno zajętego dezynsekcją domu) tylko na nią jak na idiotkę i pokiwaliśmy głowami z dezaprobatą.
 Jak muszę już być szczera to... KOMPLETNIE nie ogarniam tego co tu się dzieje. Czułam się trochę jak w jakiejś komedii albo po prostu jak w istnym wariatkowie.

- Zwariowałaś ?! - po raz pierwszy odezwał się (chociaż tu bardziej pasowałoby: krzyknął) poszkodowany któremu udało się jakoś "przedostać" przez burzę swoich bujnych włosów.
-Ja? Hahahha...ale Harriet ..popatrz z drugiej strony hihahi...teraz to już zupełnie wyglądasz jak MOP !! HAHAHAHA... -zaczęła ryć się tak głośno, że nie minęła minuta a dołączył się do niej pasiasty (wróciwszy z swego trudnego zadania). Zaynowi też nie udało się powstrzymać i parsknął salwą śmiechu. Uwierzcie mi też nie było łatwo, bo stwierdzenie Mack było zaskakująco trafne.
Przygryzłam pomocniczo dolną wargę, ale w momencie kiedy "mop" utkwił swe bezradne spojrzenie we mnie nie wytrzymałam. Harold uśmiechnął się słysząc, że wreszcie się troche
(W tamtej chwili wolałam cieszyć się chwilą niż myśleć co będzie gdy dziewczyna wytrzeźwieje) rozweseliłam, a wtedy jeden głos ucichł.
Głos, którego właścicielka rozpętała tą chwilową radochę.
- Serio myślisz że zapomniałam ?! Że po tym wszystkim co zrobiłeś albo raczej czego NIE zrobiłeś pozwolę  Ci się narnomalniej w świecie uśmiechnąć w mojej obecności ?!- brunetka spojrzała jak najbardziej już poważna na loczka i zanim ten zdążył jakkolwiek zareagować....rzuciła się na niego z pazurami niczym pantera. Spojrzałam wymownie na mulata który przez parę sekund przyglądał się tej "bitwie"  w taki sposób, że pomyślałam że do szczęścia brakowałoby mu tylko popcornu...
w sumie to naprawdę ciekawie wyglądało...
Wracając do rzeczywistości... Mackenzie tak się zaangażowała w drapanie Harrego, że musieliśmy uratować ofiarę z opresji. Niestety, ale coś nam nie wychodziło. W efekcie końcowym brunet zarobił kilka blizn, a oprawczyni została siłą wręcz wrzucona do jak to chłopacy określili: pokoju gościnnego gdyż nie było szans żebyśmy doczołgali ją na piętro. Na drugi ogień poszedł Louis, który pod pretekstem odnalezienia ostatniego nadnaturalnego intruza sam wparował do pokoju, a my żeby pozbyć się problemu najzwyczajniej zamknęliśmy zatrzaśnięte za nim drzwi na klucz i całą trójką wymarnowani oparliśmy się o nie. Zayn już ledwo trzymał się na nogach. Nagle usłyszeliśmy zgrzyt otwieranego zamka i głosy zbliżające ku nam:
- Chłopaki jesteście? Nawet nie wiecie jaki wkurzający był ten dziennikarz, cieszcie się że wy...- i wtedy beztroskie postaci Nialla, a za nim Liama wyłoniły się z przedsionka z torbami pełnymi (no zgadnijcie czego). Taa, jedzenia - ..Co się tu stało? - dokończył swą nieskładną wypowiedź szatyn
- O hej Nikki - odparł cicho tym razem blondyn uroczo się do mnie uśmiechając i pomachał prawie zrzucając przy tym jedną z reklamówek dzierżących w swoich  rękach.
Zbyt wyczerpani żeby wszystko wyjaśniać oraz zdumieni sielankowym humorem (spowodowanym też nie udzielenia się w trwającej przed chwilą masakrze) po prostu całą trójką ciężko westchnęliśmy.

__________________________________________________

Helloł ! :D
Na początek przepraszam (chociaż sama nie wiem kogo, bo nie wydaje mi się żeby ktokolwiek to czytał niestety) za opóźnienie..tak wiem, ZNOWU. Mogę się wytłumaczyć że nie mam jeszcze doświadczenia w pisaniu bloga oraz miałam problemy z weną i czasem :/
Mimo wszystko, mam nadzieję że rozdział nie jest aż tak tragiczny ...
Jak już zauważyliście (albo i nie) zmieniliśmy nagłówek bloga, a w prawym górnym rogu dodałyśmy ankietę na której możecie jednym kliknięciem dać o sobie znać albo przynajmniej wyrazić swoją opinię.... bo to naprawdę dużo dla nas znaczy :3

...i proszę jeśli nasze opowiadanie się Tobie: podoba, nie podoba lub masz dla nas jakieś przydatne rady skomentuj ... to dla ciebie sekunda a dla nas naprawdę duża motywacja do dalszej twórczości ♥

Następny rozdział oczywiście od Szoko ;>

No, to chyba na tyle :) Trzymajcie się ciepło xx

2 komentarze:

Dziękujemy za twój komentarz :) Bardzo dużo on dla nas znaczy xx